Wietrzę zakończenie tego cyklu w niedługim czasie a to dlatego, że cel jaki miał zrealizować został raczej spełniony w 100% - zapasy się właściwie pokończyły, nie ma już we mnie szalonej potrzeby próbowania wielu nowości, udało się jakiś tam zdrowy rozsądek przywrócić :) Skutkuje to tym, że czas od ostatniego takiego postu uległ wydłużeniu. Dzisiaj bez zbędnego gadania bo realizuję przecież jedno z moich postanowień noworocznych - więcej robić mniej gadać! Muszę to jeszcze zmienić na mniej gadać więcej sprzątać... Bo przez panujący w naszym życiu ostatnio chaos nie mogę odszukać miarki i nie mogę sprawdzić postępów w moim czytelniczym wyzwaniu... :) Dzisiejszy happy endzik to zbiór kosmetyków wykorzystanych przez ostatnie pół roku.
Jako, że mam mnóstwo życiowych zaległości do nadrobienia i nie mam czasu się rozpisywać to tylko w skrócie wyróżnię 5 wielkich hitów i 5 kitów.
HITY:
- zmywacz do paznokci ISANA. W moim życiu od wielu lat. Sporadycznie i przypadkowo pojawia się u mnie coś innego.
- Krem BB - Loreal SkinPerfection - nie używam nic więcej, żadnych podkładów, pudrów. Wystarcza mi, robi całą robotę. No nie ostatnio bo zaniedbałam ochronę UV i zrobiły mi się piegi! Ale poza tym jest boski.
-masło do ciała ujędrniające po porodzie Ziaja - uwielbiam ten zapach
-masło do ciała Farmona tutti frutti liczi i papaja - pysznie pachnie
-kulka rexona cotton dry - używam prawie zawsze kulek isana, rexonę dostałam w prezencie. Super się sprawdza
KITY:
-spray przyśpieszający opalanie kokosowy - używałam go któregoś lata, przyciągał robaczki, nie robi szału.
-sudokrem
-ziajka krem do twarzy pow 6m-cy SPF6 - straszny, ciężko go rozsmarować, zostawia białą powłokę. Przypadkiem się u nas znalazł, kupiony przez kogoś. Okropny.
To by było na tyle :)