28 lutego 2015

Luty dobiega końca, u nas był pełen pracy, ekscytujących wydarzeń i nowych doświadczeń. Dzisiaj podaję dalej pomysł na efektowne zapakowanie niewielkich prezentów np. krawata. Potrzebujemy tylko dwóch kartek papieru kolorowego, nożyczek i samoprzylepnej kokardki. Całość zajmie nam pewnie z 5 minut! Wychodzi już przy pierwszej próbie. Moje pudełko ma wymiary ok. 15x15cm. Aby otrzymać pudełko tej wielkości potrzebujemy kwadratowych arkuszy papieru o szerokości 30cm. Aby było łatwiej włożyć górną część pudełka na dolną warto by drugi arkusz papieru był chociaż pół centymetra węższy (każdy bok kwadratu). 





Jak widać opakowanie to było doskonałe do krawata. Takie właśnie reniferowe krawaty otrzymali moi najbliżsi mężczyźni od Gwiazdora, więc kilka tych pudełek musiałam stworzyć. Żałowałam, że prezenty dla reszty rodziny nie mieściły się w takie efektowne opakowanie. Polecam użyć bristolu. 


Inspiracji zaczerpnęłam jak widać ze strony kobieceinspiracje.pl Dla większej stabilności dołożyłam do środka dno i górę wyciętą z papieru w tym samym kolorze. Można równie dobrze przykleić zakładki.

Pudełko z mniejszego arkusza papieru będzie doskonale się nadawało do zapakowania biżuterii. Z arkusza 21x21cm wyszło mi pudełko o wymiarach 7,5x7,5cm. Zbieram tam teraz jakieś koraliki, guziczki. 

19 lutego 2015

Dawno temu oglądaliśmy z Ł. serial "Mam na imię Earl". Bardzo fajna, lekka, amerykańska komedia. Każdy trwał około 25 minut i opowiadał o perypetiach Earla, drobnego złodziejaszka, życiowego wykolejeńca. Pewnego dnia doszedł on do wniosku, że za każdy popełniony w życiu zły uczynek spotkało go coś nieprzyjemnego. Przyjął, że to karma. Spisał jednego dnia wszystkie swoje złe uczynki i postanowił, że będzie je naprawiał i spotka go za to coś dobrego! 

Wzorując się na serialu stworzyłam własną listę. Nie spisałam swoich złych uczynków, mam nadzieję, że nie jestem taka okropna. Spisałam sobie listę rzeczy, które chcę w swoim życiu zmienić, dokonać, przeżyć. Nie jest to taka lista w stylu "Co muszę zrobić przed śmiercią", ani nie jest to lista zamknięta, ani chronologiczna. Taka luźna lista moich pomysłów, o której pewnie zapomnę... Jak o wielu sprawach. Listę spisałam w wakacje, właśnie z zamiarem opisania swoich perypetii z jej realizowaniem na blogu. Wczoraj przypomniało mi się o niej, gdy przeglądałam stary kalendarz. Spojrzałam na pierwszy punkt z listy. Zrealizowałam go, dlatego mogę o nim tu napisać.



Brzmi śmiesznie jak na żonę, matkę, pracownika? Wiem. Niestety, spanie to moja słabość. Nieważne czy poszłabym spać o 18:00 czy 24:00, nie należę do rannych ptaszków. Pracę rozpoczynałam albo o 8:30, albo o 10:30. Do pracy chodziłam spacerkiem, około 20 minut. O której zatem pobudka? Krótko przed 8:00 lub krótko przed 10:00. Co ze spacerkiem? Nic, Ł. musiał mnie często podwozić ;( Na szczęście mógł. Potem przyszła ciąża, wtedy o dziwo zdarzały mi się wczesne pobudki, ale wstawanie o 5:00 - to nie o to chodzi :) Urodził się nasz synek. Cóż, sen mi się jeszcze poprawił. Mam taki mocny sen, zmęczenie potęgowało ten efekt, że płaczące mi koło głowy dziecko nie jest w stanie mnie poruszyć. Jak to się stało, że nagle zaczęłam wstawać przed 9? Nie mam zielonego pojęcia! Może to dlatego, że przestałam karmić piersią, mały zaczął spać do 7-8, przestał robić pobudki o 5-6. Do tego teraz musimy chodzić rano po mleko do gospodarza dla M. Właśnie przed 9.00. No oczywiście w moim punkcie nie o samo wstawanie chodzi bo to już potrafiłam. Jednak mój humorek po takim wstawaniu wczesnym pozostawał wiele do życzenia. Chciałabym się pochwalić tym jaką wspaniałą wykonałam robotę i jak się stałam lepsza, ale akurat ten punkt na liście zrealizował się bez mojego specjalnego starania. Wstaję nawet wcześniej bo około 8:00, chętnie i z uśmiechem witam nowy dzień. Niestety inne punkty wymagają ode mnie więcej zachodu. Może dzięki dłuższym porankom zrealizuję je szybciej i sprawniej? :)

15 lutego 2015

Macie pewnie w domu gry planszowe, komputerowe, zestawy do szydełkowania, drutowania, szycia, a mąż uwielbia play station, filmy fabularne albo seriale kryminalne? Jak znaleźć czas na wszystkie swoje hobby i zinteresowania kiedy tyle jeszcze pracy do zrobienia? Nie wiem... Wiem jednak, że czasem o niektórych zainteresowaniach się zapomina, fajną planszówkę  chowa się głęboko w szafie i leży a my dzień w dzień lądujemy wieczorem przed tv lub komputerem oglądając to samo. Postanowiliśmy z Ł. z tym skończyć jakiś czas temu i stworzyliśmy "Maszynę losującą". Na kolorowych kartkach napisaliśmy wszystko, co moglibyśmy wspólnie wieczorami robić, co nam przyszło do głowy.

My jesteśmy dorośli i mamy z tego fajną zabawę, pomyślcie ile miłych chwil możecie spędzić dzięki temu z dziećmi ;)

Naszą przykładową aktywnością jest "tańcowanie". Chodziliśmy kiedyś na kurs, od czasu do czasu warto sobie przypomnieć kroki :)

Raz wylosowana karteczka może wrócić do puli, można też w miarę potrzeby dopisać nowe. Można na nich napisać np. nazwę filmu, który chcemy wspólnie obejrzeć lub zapisać karteczkę "oglądamy film - wybiera X." 

Miłej zabawy!

14 lutego 2015

Pisałam już pewnie, że jesteśmy po roczku M. Przyjęcie organizowaliśmy w restauracji, nie mogłam sobie odmówić jednak choć prostej dekoracji w dniu urodzin M. Na szybko wpadłam na pomysł by zrobić takie łatwe koła z kolorowego papieru.


Koła zawisły w salonie, nad stołem. Jak je stworzyć? Potrzebujecie bloku rysunkowego z kolorowymi kartkami lub papier kolorowy do drukarki. My użyliśmy tego drugiego, takie kartki są cieńsze, łatwiej się zginają. Do dekoracji na pierwszym zdjęciu użyliśmy papieru w trzech rozmiarach - a3, a4 i a5. Do jednego kółka potrzeba dwóch kartek. Każdą kartkę zaginamy jak harmonijkę węższą stroną, zginamy na pół i łączymy taśmą dwustronną lub zszywaczem - w ten sposób otrzymy taki wachlarz połówkę koła. Zszywaczem lub taśmą dołączamy drugą połowę. Dziurkaczem robimy otwór do tasiemki. Ja zawiesiłam  ozdoby w kilku miejscach w pokoju, na różnej długości. Warto też zawiązać tasemkę przez środek kółka  aby się nie rozkładały, trzymały wzór koła.

12 lutego 2015

Niedawno dotarło do nas kilka zaległych prezentów od Gwiazdora. Wśród nich książka "Ciąża tydzień po tygodniu". Dopiero ją przewertowałam, ale znalazłam coś interesującego. Czy zaglądają tu przyszłe mamusie? Ja w tym roku zostanę mamą po raz drugi i planuję taki śpiworek "popełnić". W drutach jestem bardzo początkująca i nie odważyłam się robić nic poza czapkami... Na zdjęciu opis wykonania takiego śpiworka. Wygląda przystępnie, nawet dla takiego amatora jak ja :) Pozdrawiam!

Wracam na ziemie i nadrabiam zaległości. W naszym domu bardzo dużo się dzieje, trwają niezbyt intensywne prace nad wykończeniem naszej sypialni i pokoju dziecięcego. Moment, na który czekam z niecierpliwością i jednocześnie się go bardzo boję - wybór farb, malowanie i dekorowanie. Zobaczymy jak to będzie ;) Na szczęście mam jakąś koncepcję. Zobaczymy czy będzie udana! Jesteśmy też po roczku M. Niestety zaplanowałam różne koncepcje, których już nie starczyło mi czasu i chęci na zrealizowanie ale i tak jestem zadowolona. W tym całym rozgardiaszu udało mi się znaleźć chwilę na poczytanie. Trzy pierwsze książki właściwie pochłonęłam. Czwartą męczyłam bardzo długo, nie była w moim stylu, ale tak mam, że nie potrafię rzucić w kąt książki nawet jak mi nie odpowiada. 

W pogodni za rozumem Helen Fielding to książka, do której od czasu do czasu wracam jak do pierwszej jej części: Dziennik Bridget Jones. To seria którą muszę czytać w całości jedną po drugiej. Pierwszą część przeczytałam w poprzednim roku. Niedawno ukazała się trzecia część przygód Bridget. Niestety w związku z moim postanowieniem w najbliższym czasie nie znajdzie ona miejsca w mojej biblioteczce. Choć postanowienia są po to, żeby je łamać albo znaleźć obejście - może się wymienię :) 
O czym jest ta książka? To przygody brytyjskiej singielki po trzydziestce. Bardzo bawią mnie jej przygody i przemyślenia, wieczne weryfikowanie relacji z mężczyznami w dziesiątkach poradników. Bridget prowadzi życie jakiego nigdy nie będę okazji miała prowadzić (czego absolutnie nie żałuję!), wiecznie szuka miłości, z marnym skutkiem. Do czasu gdy w jej życiu pojawią się Daniel Cleaver i Mark Darcy. Bardzo lubię również ekranizacje tych powieści z Renee Zellweger. W filmie amantów Bridget grają Collin Firth i Hugh Grant. Może to być zabawne dla osób, które czytały książki bo Bridget wielokrotnie wzdycha tam do aktora Collina Firtha, przeprowadza z nim również bardzo nieudany wywiad. Wspomniany jest również Hugh Grant i jego przygoda z prostytutką ;)

Ten obcy i Inna? Ireny Jurgielewiczowej to książki z mojego dzieciństwa. Pamiętam do dziś wypracowanie na temat Zenka i opis postaci: "Zenek nosił wiatrówkę i drelichowe spodnie". Zastanawiałam się wtedy, czym jest ten "drelich" :) Z przyjemnością wróciłam do tych czasów. Lubię takie książki, raz w roku wracam np. do "Chłopców z Placu Broni". Ten obcy opowiada o grupie dzieciaków, którzy przyjechali na wakacje do małej wioski. Razem spędzają czas na nieodległej wyspie. Nagle na wyspie pojawia się tajemniczy obcy - Zenek, chłopak z miasta, który nie chce zdradzić kim jest, skąd się tam wziął i dokąd zmierza. Inna? to kontynuacja ich przygód, już po wakacjach. Do grupy dołącza nowa bohaterka Danka - dziewczyna z domu dziecka. Bardzo podobają mi się książki Jurgielewiczowej. Są zupełnie inne od tych współczesnych. W książce opisane są pierwsze miłości bohaterów, nic nie jest przy tym opisane wprost, wszystko jest subtelne i delikatne. Miła odmiana.

Zakochane kobiety - D.H. Lawrence to książka, którą bardzo chciałam przeczytać. Była dla mnie niewiadomą bo na okładce nie było żadnych wskazówek, tytuł kusił. Niestety rozczarowałam się po pierwszym rozdziale. Żałuję, że nie przeczytałam posłowia przed rozpoczęciem czytania książki. W posłowiu właśnie przeczytałam dokładnie o swoich odczuciach. Autor posłowia napisał, że czytelnik sięga po tą książkę skuszony tytułem, po pierwszym rozdziale jednak się rozczaruje :) Dokładnie tak się poczułam. Książka jest pełna psychoanalizy ludzkich zachowań. Czytałam ja z kwaśną miną, bardzo źle mi się ją czytało. W posłowiu przeczytałam o tym właśnie, że takie reakcje wywołuje u czytelnika i że dopiero kilkukrotne przeczytanie pozwoli ją docenić. Jak wyżej, żałuję, że nie przeczytałam najpierw posłowia. Podeszłabym do książki bardziej ambitnie, znalazłabym dogodniejszy moment na jej czytanie. Jednak teraz poszukuję lekkiej lektury, do której mogę wracać z doskoku, na kilka chwil przy drzemce M. Czy do niej wrócę? Jak znam siebie to (niestety) tak.

Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu:
Start: 1 stycznia 2015r.
Wynik: 8cm
Zostało: 163 cm


Przeczytaj 52 książki w roku - 4/52

Te książki przeczytałam w styczniu, niestety w lutym nie mam się czym (jeszcze!) pochwalić. Nie mogę się jednak doczekać wiosny i lata, kiedy mam nadzieję, że uda mi się usiąść z książką na ławce przed domem. Nie mogę się również doczekać mojej nowej sypialni, będzie pewnie mnie zachęcała do zaszycia się z książką pod kołdrą.

05 lutego 2015

Talentu do rysowania nie mam, ale talent to nie wszystko. Czasem doceniane są dobre chęci :) Tak też było w tym przypadku. Co podarować babci na okrągłe urodziny? Często brakuje już pomysłów! W tym roku postanowiłam przygotować dla babci drzewo genealogiczne. Dla mojej babci rodzina jest bardzo ważna, wiedziałam, że doceni mój prezent i na pewno ją wzruszy. Obraz od razu po rozpakowaniu znalazł miejsce w salonie u dziadków.


Ciężko zmieścić cztery pokolenia na jednym obrazie, tym bardziej, że potrzebne są już kolejne gałązki :)