31 marca 2015

Minął marzec a ja nie mam się czym pochwalić. Właściwie nie wiem czy w ogóle powinnam tego posta zamieszczać bo mam 1 (słownie: jedną) przeczytaną w przeciągu tego miesiąca książkę. Myliłam się sądząc, że moja nowa sypialnia natchnie mnie do spędzania więcej czasu na czytaniu. Natchnęła mnie baaardzo ale... do szybszego kładzenia się spać ;) Marzec był dosyć zabiegany, synek też się zrobił rozbiegany więc już mogę zapomnieć o chwili na lekturę podczas jego harcy na dywanie. Ale nie wynik jest najważniejszy a samo czytanie książek, przypomniał mi o tym jeden z bohaterów przeczytanej w marcu książki - Timothy Cavendish, który powiedział, że: "facet, który tylko szybko czyta, zawsze wie najlepiej, ale nigdy nie powie nic mądrego...". Żaden ze mnie facet ale te słowa przypomniały mi, że nie szybkie czytanie się liczy bo co z tego, że pochłonę wiele stron w krótkim czasie a nie będę potrafiła wypowiedzieć się na temat fabuły książki? Po tym długim wstępie i próbach usprawiedliwienia braku wyniku przechodzę do napisania kilku słów na temat przeczytanej pozycji i wyrażenia ogromnej nadziei, że kolejny post z tej serii zacznę od słów: "jestem ogromnie dumna z ilości przeczytanych w tym miesiącu książek"

David Mitchell - Atlas chmur. Kolejna z książek, która odleżała swoje na półce. Dobre dwa lata. W tym czasie do ręki wziął ją mój brat, przeczytał kilka stron i nią wzgardził. To skutecznie odroczyło w czasie moment, w którym i ja się za nią wzięłam a szkoda, bo na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie. Na podstawie tej książki został nakręcony film, w którym zagrał mój ulubiony aktor Tom Hanks. Kupiliśmy książkę właśnie w okresie wchodzenia filmu do kin, pewnie jak wiele osób. Jeszcze go nie oglądałam, zawsze wolę zacząć od książki. Może w niedalekiej przyszłości. Jeśli chodzi o książkę to jest niezwykła. Nie dziwię się, że została zaliczona to Stu Książek Dekady. Najbardziej intrygująca jest forma. To zbiór historii sześciorga bohaterów. Każdemu bohaterowi poświęcony jest jeden rozdział, który urywa się właściwie w punkcie kulminacyjnym. Następnie przechodzimy do innej historii aby w pewnym momencie zawrócić i w odwrotnej kolejności poznawać zakończenie losów bohaterów od punktu, w którym się urwał rozdział. Historie dzieją się w różnym czasie, kolejni bohaterowie w swoim życiu napotykają ślady życia poprzedniego - natrafiają na dziennik, utwór muzyczny autorstwa poprzedniego bohatera itp. Sami próbują zgłębić ich losy ale podobnie jak my wcześniej poznają ich przygody do pewnego momentu. Co jeszcze mnie zaskoczyło to sposób w jakim napisano poszczególne rozdziały. Jeden w formie dziennika, inny w formie listów, jeszcze jeden w formie wywiadu. Naprawdę byłam ciekawa co mnie czeka w kolejnej historii. Polecam!


A obok na zdjęciu częściowo książki, na które mam apetyt w kwietniu :) Jak widzicie jestem w trakcie jednej książki, tak naprawdę czyta mi się wszystkie dobrze i szybko tylko momentów na poczytanie coraz mniej.

Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu:
Start: 1 stycznia 2015r.
Wynik: 18,5 cm
Zostało: 152,5 cm

Przeczytaj 52 książki w roku - 8/52

23 marca 2015

Od dawna jesteśmy w wirze remontowym. Powoli kończymy z "grubszymi" sprawami i przechodzimy do najprzyjemniejszych - meblowania, dekorowania, dopieszczania. Na pewno zajmie nam to dużo czasu, nie wiem nawet czy pierwsze ustalenia się przyjmą nim będzie trzeba zrobić kolejne przemeblowanie. Akurat bardzo lubię przenosić meble, zmieniać ich ustawienie więc nie widzę tego w czarnych kolorach (oczywiście pisząc przenosić mam na myśli pokazywanie Ł. palcem co ma gdzie być postawione). Już było niby wszystko zaplanowane a tu pojawiły się nowe pomysły i właśnie Ł. wybiera kolejną farbę, może się kiedyś pochwalę do czego. Ale miało być o krzesełku. Niedawno dostaliśmy stare krzesełko, w którym jeszcze był sadzany Ł. Trzeba było je trochę odświeżyć. Mieliśmy farbę kupioną do malowania lampionu, który widać w tle zdjęcia. To farba, która ma atesty do stosowania na mebelkach dla dzieci. Czerwone krzesełko dużo lepiej pasuje do planowanego wystroju pokoiku.


Tak prezentowało się krzesełko przed nałożeniem farby. Przed przystąpieniem do malowania należy całą powierzchnie dobrze zmatowić papierem ściernym, zdrapać warstwę starego lakieru itp. Potem trzeba oczyścić krzesełko z kurzu po ścieraniu i można przystąpić do malowania! Farbę nakładamy pędzlem albo wałeczkiem na większych powierzchniach. Tylko trzeba uważać, niektóre wałki nie nadają się, bo się nie chcą kręcić :P Nakładamy farbę w dwóch warstwach, drugą warstwę po dwóch godzinach od nałożenia pierwszej. Pozostawiamy do wyschnięcia.

Farba, której używaliśmy do Supermal Emalia Akrylowa do drewna i metalu ze Śnieżki






Farba jest w ładnych, nasyconych kolorach, te zdjęcie nie oddaje ani trochę kolorów w rzeczywistości. Po szczegóły dot. farby odsyłam na stronę producenta. Farb tego typu jest bardzo szeroki wybór, my mieliśmy łatwy i szybki dostęp właśnie do tej. Jest to farba akrylowa, wodorozcieńczalna, dobrze się ją nanosi. Eksperymentowaliśmy również z innymi kolorami, aby zmienić charakter pokoiku dziecięcego. Może pochwalę się kiedyś efektem końcowym. Teraz jeszcze zdjęcie już pomalowanego krzesełka, jest już w użyciu! 


Innego zdjęcia nie dało się zrobić. Krzesełko cieszy się powodzeniem u jego małego użytkownika. Co prawda jeszcze sprawia więcej kłopotu niż korzyści ale dobrze wiedzieć, że zostało pozytywnie przyjęte ;)
Mała zmiana, a cieszy. Odświeżanie mebli jest naprawdę proste. Nie ma się czego bać. My niedługo porwiemy się na większe gabaryty :)

16 marca 2015

Stanęło w naszych planach na zrobieniu pokoiku dziecięcego w stylu marynistycznym. Musimy wykorzystać to co mamy, więc to będzie pokój raczej luźno nawiązujący do tego stylu. W takich inspiracjach najczęściej widzimy czerwień i granat, czyli mocne barwy. Ja się trochę ich bałam jeśli chodzi o malowanie ścian, bo taką ciemną farbę w przyszłości trudno jest zamalować. Dlatego zaplanowałam, że te dwa kolory będą królowały w dodatkach. Może kiedyś pochwalę się efektem końcowym, jeszcze trwają prace wykończeniowe, które pochłonęły dużo więcej czasu i pieniędzy niż początkowo zakładaliśmy. Jeszcze długo mój pierwszy "projekt wnętrzarski" będzie dopieszczany. 

Poszukując inspiracji i dekoracji przekopałam internet i znalazłam kilka ciekawych opcji jeżeli chodzi o dekorację ścian. Byłam już bliska dokonywania zamówienia, ale przejechaliśmy się do praktikera i tam znalazłam lampy do pokoiku i piękne naklejki i całkiem zmienił się charakter pokoju. W pierwotnych planach był typowo marynarski, ale ten wystrój jest taki bardziej dorosły. A ja bym chciała, żeby to był pokoik dziecięcy, no i będzie pokoik piracki. Jednak te śliczne naklejki muszę wszystkim polecić, może dla nastolatków?


To tylko wycinek z bogatego zbioru wzorów dostępnych w sklepie internetowym w dziale marine pod adresem: http://www.nietylkona.pl/category/naklejki-marine 
Jeżeli nie wiecie jak takie naklejki wykorzystać, skomponować na ścianie to polecam odwiedzić prowadzonego, przez ten sklep bloga, w którym zamieszczają m.in. aranżacje swoich klientów. Link do etykiety marine: http://www.nietylkona.blogspot.com/search/label/marine

Bogaty asortyment oferują również sklepy na allegro. Tam również miałam upatrzoną naklejkę. Można tam znaleźć typowo dziecięce naklejki ale również szablony, które nadają się również do dekoracji salonu, kuchni, sypialni. Zdjęcia z przykładowej aukcji z motywem statku:



Taką przykładową aranżację znalazłam u użytkownika zielonaowca24.

Naklejki są bardzo tanim, szybkim i efektownym elementem wystroju wnętrz! Może macie w swoim domu pustą ścianę, której czegoś brakuje? Ja się skupiam na motywie marine, ale wybór jest przeogromny! Zachęcam do poszukiwań :) Jeżeli dopiero planujecie malowanie to nie szkodzi by już popatrzeć na takie dekoracje, przeglądając naklejki wpadłam na nowe pomysły odnośnie ścian, całkiem zmieniłam plany! Każda inspiracja jest przydatna :)

13 marca 2015

To jedna z pierwszych kartek jakie robiłam. Krzywa, niedbała. Ale testowałam co tu można wymyślić. 


Kartkę robiłam na szybko, bez przemyślenia bo musieliśmy raz-dwa wysłać prezencik. Miała być taka cukierkowa i wesoła. Chyba po tym wycinku na zdjęciu to widać?


A tu się chwalę moimi zakupami włóczkowymi. Po raz pierwszy byłam w pasmanterii. Ile tam jest cudeniek. Ta, w której byłam jest akurat w małej miejscowości, więc nie miała zbyt szerokiego asortymentu a i tak przepadłam na dłuższą chwilę z otwartą buzią. Co z tego będzie? Już sama nie wiem. Zdolności się nie rozwijają. Nadal robię tylko pasy ala szaliki. Na szczęście z takiego pasa tworzy się akurat śpiworek. Musiałam zrewidować plany bo zaczęłam robić granatowo-biały, sądząc, że jest to odpowiednie połączenie kolorów dla chłopca i dla dziewczynki, jednak mi się zupełnie odmieniło. Zaczęłam robić różowy. Niestety, nie podobał mi się. Sprułam różowy i zaczęłam łączyć granatowo-biały z tym fluorescencyjnym różem z lewej strony zdjęcia. Jakoś lepiej to wygląda choć to jeszcze nie to.

12 marca 2015


Nie przeglądam aż tak wielu blogów, nie starcza mi zwykle czasu na poszukiwania. Zaglądam jednak do osób, które pozostawiają mi komentarz albo mnie obserwują. Również wtedy dodaje bloga do obserwowanych, inaczej ciężko byłoby mi pamiętać o tych wszystkich inspirujących miejscach. Dzięki temu natknęłam się na naprawdę utalentowane osoby, myślę, że warto je trochę zareklamować. Od czasu do czasu postaram się wrzucić takiego posta i zaprezentować moje ulubione miejsca w sieci. Zaczynamy od bloga kolorowe słodkości pod adresem: http://slodkoscihandmade.blogspot.com/

Co możecie znaleźć na tej stronie? Piękne zdjęcia biżuterii projektowanej i wykonanej przez autorkę bloga: kolczyki, bransoletki, broszki, wisiorki, breloczki. Naprawdę jest tego bardzo dużo, wszystko cieszy oko. Mogę również dodać, że oprócz wrażeń wizualnych to ta biżu naprawdę dobrze się nosi, miałam okazję ją wielokrotnie wypróbować (a testy były ekstremalne bo przy niemowlaku). Jeżeli myślicie, że to miejsce wyłącznie dla pań, to bardzo się mylicie. Autorka bloga ma tak wiele pomysłów i cierpliwości do lepienia tych małych cudeniek, że nawet panowie znajdą coś dla siebie np. breloczek z herbem ulubionego klubu. Nie dość, że CookieGirl ma mnóstwo własnych pomysłów to jest otwarta na pomysły innych - z jej współpracy z moim wspaniałym mężem powstała całkowicie spersonalizowany komplet biżuterii dla mnie. 

Co będę się rozpisywać. Wrzucę wam kilka zdjęć jej niesamowitych projektów, a po resztę zapraszam na jej stronę http://slodkoscihandmade.blogspot.com/








11 marca 2015

Każdy ma swój sposób na relaks. Ja bardzo lubię zająć czymś ręce np. podczas oglądania seriali. Po prostu muszę robić kilka rzeczy na raz. Niestety przy oglądaniu nie mogę czytać, bo aż tak nie potrafię podzielić uwagi, a szkoda bo gdybym umiała, to i to bym robiła. Takie tworzenie biżuterii sprawdza się znakomicie. Bardzo lubię taką precyzyjną pracę. Zazwyczaj wyłączam się, nie myślę o niczym (no poza serialem w tle) i kręcę pętelki, nadziewam koraliki. Przykład takiej "odmóżdżającej" pracy poniżej.


To bardzo prosty wzór, który może samodzielnie w domu stworzyć każda z nas. Potrzebujemy tylko bigli, czyli zawieszek do kolczyków, szpileczek oraz koralików. Dodatkowo można też ozdobić je dekoracyjnymi kwiatami. Może nie macie takich elementów, ale możecie w kilka chwil przerobić swoją starą biżuterię (np. bransoletkę) w nowe szałowe kolczyki! Kto wie, może polubicie takie hobby. Taką własnoręcznie zrobioną biżuterią możecie obdarować bliskich lub założyć własny biznes. Ja swoich kolczyków nie sprzedaję, zdarza mi się jednak dokonać wymiany na OLX (np. na interesującą mnie książkę lub grę). Pozdrawiam

10 marca 2015

Wiadomo, że cuda na drutach można udziergać zarówno dla chłopca jak i dla dziewczynki. ALE... No właśnie ale. Dla chłopców repertuar wydaje się nieco ograniczony: sweterek, czapeczka, jakieś spodenki. Gama barw też jest nieco ograniczona. A jeśli chodzi o dziewczynki to dochodzą jeszcze sukieneczki, opaski, kołnierzyki! Dzisiaj kilka pięknych inspiracji sukienek na drutach i szydełku, głównie ku pamięci dla mnie na przyszłość :)







Tak jak książki o Bridget czytam jedną po drugiej to filmy również oglądam w tandemie. Baaaaardzo lubię te lekkie komedie z Renee Zelweger! Szczerze? Dla mnie są lepsze od książki! Zdarzają się różnice między książką a filmem, jednak nie ma ich zbyt wielu i są to różnice na plus dla filmu!
Ciekawostką związaną z książkami i filmami jest to, że Bridget w książce była urzeczona aktorem Colinem Firthem, za rolę Pana Darcy'ego, jak pewnie wiecie właśnie ten aktor wcielił się w filmach o Bridget w postać jej ukochanego Marka Darcy'ego. Więc miał okazje w swojej karierze filmowej zagrać dwóch panów Darcych. Ponadto Bridget w pewnym momencie rozmyślała na temat skandalu z Hugh Grantem - jego przygodzie z prostytutką kiedy był mężem Elizabeth Hurley, Grant wcielił się w filmach w postać Daniela. Oczywiście nie poruszano tematu romansu w filmie ;)




Zachęcam serdecznie do obejrzenia obu części przygód Bridget, jak również do przeczytania książek. To naprawdę miła, lekka, niezobowiązująca rozrywka. Dodatkowo, możecie zobaczyć jaka ładna była kiedyś Renee. Niestety, nie ominęła jej moda na operacje plastyczne. Dzisiaj trudno poznać w niej dawną siebie.



06 marca 2015

Sama drutuję od niedawna, więc wiele z tych pięknych inspiracji leży wciąż w sferze marzeń dla mnie. Może nie chodzi o same umiejętności a raczej o brak odwagi by porwać się na zrobienie samodzielnie takiego cuda. Powoli się przełamuję i wychodzę z czapeczek i robię coś nowego - malutki śpiworek w rozmiarze 62, na który się pokusiłam po przeczytaniu książki "Ciąża tydzień po tygodniu". Była tam bardzo prosta instrukcja, którą już tu nawet opublikowałam KLIK

Mimo, że już od dawna potrafię robić na szydełku to za nic w świecie nie wychodzi mi zrobienie maleńkich bucików - ani ze schematu ani gdy robię je naśladując filmiki na youtubie. Tą sprawą też mam się zająć w najbliższym czasie. Coś robię źle, może zamykam łańcuch nie tak jak trzeba albo zaczynam nie od tego oczka? 

Tymczasem wklejam kilka inspiracji, może wkrótce się i ja odważę coś takiego stworzyć?















05 marca 2015

Moje lutowe pozycje:



Sex w wielkim mieście. Zachęcona bardzo fajnym serialem, kilka lat temu (sic!) kupiłam książkę na podstawie której powstał pomysł jego nakręcenia. Bardzo się nią niestety rozczarowałam. Może to nie dla mnie opowieści o nowojorskich singlach, analiza typów randkowiczów i szczegółowe roztrząsanie stosunku wieku do szans na zamążpójście. Cała książka jest analizą życia różnych osób, zazwyczaj to ludzie bardzo cyniczni, zapatrzeni w siebie, płytcy. Jakoś mi się nie chce wierzyć, że tak właśnie wyglądają typowi Nowojorczycy. W książce przewija się wiele osób, których głównymi problemami jest sex, alkohol, narkotyki, pieniądze i chodzenie na bankiety. 

Ciąża tydzień po tygodniu. Bardzo fajny poradnik, do którego można zajrzeć w konkretnym tygodniu ciąży, dowiedzieć się jak akurat rozwija się dziecko. Ponadto ma miejsce na własne notatki, zapiski, odczucia w kolejnych tygodniach. Można z tego stworzyć bardzo fajną pamiątkę na przyszłość. Ja przeczytałam ją od deski do deski w jeden dzień. 

W Paryżu dzieci nie grymaszą - Pamela Druckerman. Poradnik o wychowywaniu dzieci, który czyta się jak powieść. Bardzo podoba mi się forma tej książki. Może dlatego zdobywa tyle pozytywnych recenzji i jest polecana przez kolejne matki. Książkę tą chciałam już przeczytać będąc w ciąży z M. ale jakoś tak się nie złożyło. Teraz, przy okazji zakupów dla małego wyskoczyła mi u dołu strony ta pozycja i cóż... Złamałam postanowienie noworoczne i ją kupiłam! Nie zagrzała miejsca na półce. Od razu po rozpakowaniu przesyłki zaczęłam ją czytać. Z początku nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jakiego się spodziewałam bo autorka pisała o tym, co było dla mnie oczywiste bo tak się złożyło, że w ten sposób usypialiśmy syna jak francuskie mamusie. Potem jednak zaciekawiły mnie inne zagadnienia. Autorka opisuje wszystko w formie opowieści o swoich dzieciach, więc mimo, że nie ma tam rozdziałów podzielonych na wiek dzieci to w rzeczywistości tak właśnie jest napisana. Im jej dziecko starsze tym nowe wyzwania przed nimi. Wiem, że dużo kobiet czyta tą pozycję jeszcze w ciąży, ja ją przeczytałam dopiero gdy synek miał rok i nie żałuję, myślę że wyciągnęłam z niej więcej wniosków niż gdybym przeczytała ją już wtedy.

Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu:
Start: 1 stycznia 2015r.
Wynik: 15cm
Zostało: 156 cm


Przeczytaj 52 książki w roku - 7/52

Choć o wyzwanie 52 książki w roku jestem spokojna, to mam wątpliwości co pierwszego wzywania. Dwa miesiące za mną a tu tylko 15 cm... Aby je zrealizować spokojnie powinnam czytać około 15cm na miesiąc a tu po dwóch miesiącach dopiero ten wynik. W marcu muszę się poprawić ;)

01 marca 2015

Bardzo lubię nosić takie bransoletki na drucie pamięciowym. Mam na sobie jedna bransoletkę, bardzo wygodną a daje efekt kilku. Można ją założyć luźno jak na zdjęciach poniżej lub zawinąć ją ściśle, skrzyżować kolejne okrążenia. Tak jak bardzo lubię je nosić, nie lubię ich robić. Nawlekanie tych maciupkich srebrnych kuleczek powoduje u mnie ślepotę :P