O liście napisałam w tym poście. Odsyłam do niego osoby, które chciałyby się dowiedzieć o co tu chodzi :).
Moją listę przejrzał niedawno Ł. Okazało się, że część z moich marzeń/postanowień już zrealizowałam, zapominając o tym. Na pewno wkrótce o tym napiszę. Dziś mój niedawny sukces, nie w pełni samodzielny bo bardzo dużo w jego wykonaniu pomógł mi Ł. Niestety mój stan błogosławiony wywołuje u mnie kompletną dekoncentrację, niemożność poświęcenia swojej uwagi dosłownie niczemu na dłuższą chwilę. Dlatego seriale leżą odłogiem bo na nich usypiam, wpisy na blogu kulinarnym pojawiają się nieregularnie a moja robótka na drutach leży głęboko w szufladzie - już nawet nie oszukuję siebie trzymając ją na widoku. Wykończę ją jednak przed narodzinami mojej małej Księżniczki - chyba muszę wpisać to na moją listę!
Puzzle ze zdjęciem zamku w Książu kupiliśmy jeszcze na studiach, pamiętam jak wybierałam je w sklepie z mocnym postanowieniem ułożenia ich jak najszybciej! Niestety minęło wiele lat a nie znalazłam w sobie tyle zapału, chęci by to zrobić. Siadałam do nich od czasu do czasu, układając większe lub mniejsze elementy. Po kilku dniach/tygodniach puzzle wracały do kartona bo mi się znudziło a stół nie mógł być wiecznie zajęty. Ułożyłam cały wizerunek zamku, ramkę ale już do nieba i zieleni nie miałam zupełnie serca. Nie chciałam aby moja praca poszła na marne dlatego pakując puzzle podzieliłam je na większe elementy, tak by przy kolejnej próbie oszczędzić sobie część pracy.
W kwietniu powiedziałam sobie dość! Trzeba to wreszcie skończyć! Z pomocą Ł. udało się ułożyć puzzle, postanowiliśmy, że zawisną w ramce w naszej sypialni. Czemy wiszą tak krzywo... taka awangarda, nie wiecie, że jest taka moda? Nie wiem czemu nie wiszą prosto, ale to by ramka zawisła prosto jest również na mojej liście :D Przyjdzie pora na realizację i tego punktu.
Szczerze pisząc, nie spodziewałam się, że kiedyś te puzzle ułożymy. Tym bardziej nie przypuszczałabym, że uda się to zrobić przy obecności dziecka w wieku naszego synka. Niektórzy uważają, że przy dzieciach życie się kończy. Mnie się wydaje, że dopiero się zaczyna :)
Tu zdjęcie przy pracy, w lewym górnym rogu w paseczki biało-niebieskie goni właśnie nasz mały motorek. Można? Można!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz