19 lutego 2015

Things on my list... #1

1 komentarz:
 
Dawno temu oglądaliśmy z Ł. serial "Mam na imię Earl". Bardzo fajna, lekka, amerykańska komedia. Każdy trwał około 25 minut i opowiadał o perypetiach Earla, drobnego złodziejaszka, życiowego wykolejeńca. Pewnego dnia doszedł on do wniosku, że za każdy popełniony w życiu zły uczynek spotkało go coś nieprzyjemnego. Przyjął, że to karma. Spisał jednego dnia wszystkie swoje złe uczynki i postanowił, że będzie je naprawiał i spotka go za to coś dobrego! 

Wzorując się na serialu stworzyłam własną listę. Nie spisałam swoich złych uczynków, mam nadzieję, że nie jestem taka okropna. Spisałam sobie listę rzeczy, które chcę w swoim życiu zmienić, dokonać, przeżyć. Nie jest to taka lista w stylu "Co muszę zrobić przed śmiercią", ani nie jest to lista zamknięta, ani chronologiczna. Taka luźna lista moich pomysłów, o której pewnie zapomnę... Jak o wielu sprawach. Listę spisałam w wakacje, właśnie z zamiarem opisania swoich perypetii z jej realizowaniem na blogu. Wczoraj przypomniało mi się o niej, gdy przeglądałam stary kalendarz. Spojrzałam na pierwszy punkt z listy. Zrealizowałam go, dlatego mogę o nim tu napisać.



Brzmi śmiesznie jak na żonę, matkę, pracownika? Wiem. Niestety, spanie to moja słabość. Nieważne czy poszłabym spać o 18:00 czy 24:00, nie należę do rannych ptaszków. Pracę rozpoczynałam albo o 8:30, albo o 10:30. Do pracy chodziłam spacerkiem, około 20 minut. O której zatem pobudka? Krótko przed 8:00 lub krótko przed 10:00. Co ze spacerkiem? Nic, Ł. musiał mnie często podwozić ;( Na szczęście mógł. Potem przyszła ciąża, wtedy o dziwo zdarzały mi się wczesne pobudki, ale wstawanie o 5:00 - to nie o to chodzi :) Urodził się nasz synek. Cóż, sen mi się jeszcze poprawił. Mam taki mocny sen, zmęczenie potęgowało ten efekt, że płaczące mi koło głowy dziecko nie jest w stanie mnie poruszyć. Jak to się stało, że nagle zaczęłam wstawać przed 9? Nie mam zielonego pojęcia! Może to dlatego, że przestałam karmić piersią, mały zaczął spać do 7-8, przestał robić pobudki o 5-6. Do tego teraz musimy chodzić rano po mleko do gospodarza dla M. Właśnie przed 9.00. No oczywiście w moim punkcie nie o samo wstawanie chodzi bo to już potrafiłam. Jednak mój humorek po takim wstawaniu wczesnym pozostawał wiele do życzenia. Chciałabym się pochwalić tym jaką wspaniałą wykonałam robotę i jak się stałam lepsza, ale akurat ten punkt na liście zrealizował się bez mojego specjalnego starania. Wstaję nawet wcześniej bo około 8:00, chętnie i z uśmiechem witam nowy dzień. Niestety inne punkty wymagają ode mnie więcej zachodu. Może dzięki dłuższym porankom zrealizuję je szybciej i sprawniej? :)

1 komentarz:

  1. Ja uwielbiam robić wszelakie listy, mam wtedy chociaż zalążek kontroli :D
    A Tobie życzę wytrwałości :D
    Co do Twojego pytania, u mnie pewnie pojawi się taki post :-))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń